poniedziałek, 25 lutego 2008

Podsumowanie tygodnia VI

Pewnie was to ucieszy, ale udało mi się skończyć pierwszą Castlevanię. Powiem, nie było prosto, ale w końcu pokonałem Draculę.
Recenzja gry powinna się pojawić jeszcze w tym tygodniu razem z filmikiem z przechodzenia gry (a przynajmniej jego fragmentami).

W związku z odpadnięciem jednego tytułu z listy, RNG wylosował kolejny tytuł do listy priorytetowej.
Wybór losu padł na Champions of Krynn, jedną z gier z Goldboxa SSI. Ale chwilowo poświęciłem się przechodzeniu przygodówki, której dawno nie przechodziłem - Full Throttle. W zasadzie większość czasu poświęciłem na przygotowanie gry pod ScummVMa (przekompresowałem filmiki oraz głosy, żeby gra mniej zajmowała). A poza tym niedaleko zaszedłem. Animacja Bena trochę się zestarzała (mimo wszystko co trochę brakuje płynnego obracania się postaci), cała reszta jest tak samo świetna jak 13 lat temu.
Jak mówiłem, niedaleko zaszedłem, w sumie ledwo się obudziłem w warsztacie Maureen.

Retro tydzień V

Trochę mało w poprzednim tygodniu nowych-starych gier.

XBLA

N+ czyli komercyjna wersja pecetowej gierki platformowej pod tytułem N.

Virtual Console

Na Virtual Console całe dwie gry, pierwsze Adventure Island (aka Wonderboy), czyli platformówka o jaskiniowcu, co czasami jeździ na deskorolce i musi dużo jeść oraz Street Gangs czyli europejska wersja bijatyki z serii Kunio-kun. Niestety, nic specjalnego.


Playstation Network Store

Nic specjalnego, jedynie na amerykańskiej wersji sklepu pojawiło się Jet Mojo 3, czyli kolejna (ostatnia już chyba) część wyścigów futurystycznych pojazdów. Całe 6 dolarów kosztuje.

PC

Też niewiele. Do sklepów powinny trafić Outrun 2006 oraz Sonic Mega Colection Plus, o których pisałem tu

sobota, 23 lutego 2008

Quake Live

Rok temu, na QuakeConie zapowiedziano Quake Zero, czyli darmowego Quake III: Arena do grania dzięki przeglądarce internetowej. Niedawno przemianowano grę na Quake Live.



Patrząc na obrazki ciężko się nie zgodzić, gra wygląda dokładnie jak stary dobry Q3, tylko że w panoramie. I to chyba dobrze?
Jeżeli chodzi o grę przy pomocy przeglądarki, to chyba nie do końca to tak będzie. EULA twierdzi, że coś sobie trzeba ściągnąć. Nie wiem, czy to tylko odpowiedni plugin do obsługi grafiki 3D, czy po prostu całego klienta uruchamianego z poziomu przeglądarki.
A ponieważ gra ma być darmowa, to w lobby gry będą wyświetlane reklamy. No cóż, mimo że gra jest teraz tania jak barszcz (choćby dzięki Steamowi), to darmowa gra z reklamami jest dla mnie do zaakceptowania. Szczególnie, że id pomyślało o całej otoczce społecznościowej - friendlisty, statystyki, turnieje i tym podobne doskonałości.

A piszę o tym, ponieważ id ogłosiło niedawno zapisy na betę Quake Live. Wystarczy podać swój e-mail i mieć trochę szczęścia.

wtorek, 19 lutego 2008

Unreal Antologia w marcu w sprzedaży

CD Projekt poinformował dziś, że w połowie marca do sklepów (ponownie) trafi Unreal Antologia.


Jak widać, mamy tam wszystko to, co dobre w Unrealu. Podstawkę wraz z dodatkiem (czyli w zasadzie Unreal Gold), pierwszą odsłonę Unreal Tournament, Unreal II: The Awakening oraz drugi dobry (i zarazem ostatni) Unreal Tournament - 2004.
I to wszystko za 60zł, czyli ciut taniej niż wydanie obecne (~90zł). Jedyna wada, to seria Platynowa Kolekcja.

Retro tydzień IV

PC

Zacznijmy od wysłużonego peceta. Jedną z ciekawszych gier, które wyszły w poprzednim tygodniu był Bonesaw: The Game.




Jak widać z powyższego trailera, Bonesaw: The Game to platformówko-bijatyka z grafiką bardzo inspiroaną starymi grami Nintendo - Kirby i Super Mario Bros. Czy to źle? Nie. Gierka jest naprawdę fajna, nawet mały cameo Macho Man Randy Savage jest (tyle, że w przebraniu Bonesaw'a z pierwszego filmu Spider-Man). Jeżeli mam coś do zarzucenia grze, to dość przeciętną kolizję detekcji. Często stoimy na przeciwniku i on nam robi kuku, a my mu nie. Poza tym do sterowania (a przede wszystkim do skakania) trzeba się ciut przyzwyczaić. Ale poza tym, to świetna pozycja. Polecam serdecznie. A do ściągnięcia (oczywiście za totalną darmochę jest stąd)

PSN Store

Hmm żadnej gry stricto retro nie ma. Chociaż Riff: Everyday Shooter ma trochę taki posmak. To typowy (czy raczej nietypowy) dual-stick shooter (patrz Geometry Wars), z zacięciem muzycznym. Gra od jakiegoś czasu dostępna była na amerykańskim sklepie PSN, a teraz jest także w europejskim.

Xbox LIVE Arcade

Na XBLA akurat jedna gra retro - Discs of Tron. Niestety wydanie nowe poprawione jest mocno zepsute. Sterowanie kuleje, no a sama gra raczej biednawa jest, nawet jak na niecałe 20zł.

Virtual Console

Nieco lepiej było za to na Virtual Console. Pojawiła się co prawda badziewna bijatyka - Eternal Champions na Megadrive, ale prócz tego ponoć świetny rpg od Segi - Phantasy Star II.

Podsumowanie tygodnia V

Pomyślałem sobie, kurcze trzeba zrobić sobie listę gier do grania. Lubię listy, dodają porządku w życiu. No więc wziąłem i stworzyłem taką listę. Wpisałem na nią 50 gier (czy raczej serii gier), które postanowiłem sobie przejść. W większość z nich grałem już wielokrotnie dawnymi czasy, ale postanowiłem sobie je przypomnieć.

W każdym razie dzięki losowi (czy raczej kostce k100/2) wybrałem 5 z nich i postanowiłem wziąć na pierwszy ogień. Jeżeli kogoś to interesuje wylosowane tytuły to: Strike Commander, Castlevania, Al-Qadim, Full Throttle oraz Colony Wars.
Ponieważ za pierwszym podejściem Strike Commander pod dosboxem średnio mi działał, postanowiłem sobie dać z nim spokój, do czasu zainstalowania Virtual PC i wziąłem się za Castlevanie.
Narazie daje sobie radę z dochodzeniem do trzeciego poziomu (ze zdaje się 6). Ale próbuję dalej.

Pograłem też troszkę w Bonesaw. Ale więcej o tym w retro-tygodniu.

Space Hulk

Wreszcie, po kilku opóźnieniach wydano pierwszą wersję odnowionego Space Hulka.
Niestety (albo stety), to nie jest Space Hulk jaki znamy i pamiętamy, a raczej adaptacja planszówki (czy też rimejk Space Crusade).

W wersji 1.0 zawarto tutorial oraz trzy kampanie. Jest też edytor map i kampanii, więc nie powinno być problemu z dodatkowymi materiałami.

Najciekawszą informacja jest jednak to, że twórcy uzyskali pozwolenie na wykorzystanie materiałów nie tylko od Games Workshop, ale także Electronic Arts. Cud jakiś. Czyli należy się spodziewać, że nie grozi nikomu najazd prawników za kradzież własności intelektualnej.

W każdym razie mocno polecam. Chwała Nieśmiertelnemu Imperatorowi.

piątek, 15 lutego 2008

Ether Vapor

Shumpsy przeszły długą drogę odkąd zagrywaliśmy się godzinami w River Raida czy innego Tyriana. Gatunek mocno się "zelityzował", odkąd rynek podobnych tytułów przeszedł całkowicie pod ręce Azjatów.
Dlatego się ucieszyłem, że Ether Vapor, udostępniona na początku 2008 roku należy do bardziej lajtowych pozycji.

Sama fabuła jest kompletnie bez znaczenia, bo w takich grach w zasadzie nie trzeba mieć powodu, dla którego lecimy do przodu i niszczymy całe zastępy wrogów. A poza tym jest po japońsku, więc kogo to obchodzi?

Dosyć osobliwe jest to, że w grze nie ma żadnych powerupów. Zaczynamy z trzema broniami i z trzema kończymy. Chociaż w zasadzie do dyspozycji mamy 5 broni, bo dwie z naszych pukawek posiadają alternatywny tryb (należy je po prostu naładować). A prócz tego, nie ma żadnych bonusów, power-upów, bomb, ani nic takiego. Jeżeli nie liczyć stateczku lecącego hen tam w tle, który pomaga nam od czasu do czasu eliminować kolejnych wrogów w późniejszych planszach. Nie są to jednak sondy z Gradiusa czy samolociki z 1941.

Zgodnie z niepisaną tradycją gatunku, wraz z ilością rozegranych gier i naszych postępów, dostajemy kolejne kontynuacje oraz lepsze tarcze. Tak więc nie wolno się zniechęcać, że początkowo giniemy przy pierwszym bossie. Tak to zwykle właśnie jest. Za n-tym podejściem, pierwszy statek będziemy tracić dopiero w 3 czy 4 poziomie.

Bossowie są zgodnie z konwencją duzi i groźni, chociaż dość szybko uczymy się ich ataków i nauczymy odpowiedniej taktyki. Często też pojedynki składają się z kilku faz, więc wszelko jest w jak największym porządku.



Nie można nie zwrócić uwagi na oprawę Ether Vapor. Ta jest po prostu świetna. Nawet komercyjny Söldner-X: Himmelsstürmer może mu zazdrościć wykonania. Gra jest szybka i nie wymaga jakiegoś kosmicznego sprzętu żeby chodzić w pełnych 62FPSach (nie pytajcie mnie czemu akurat w 62).

To co mi się bardzo w grze spodobało, to fakt że gra płynnie przechodzi między różnymi rzutami. Na początku lecimy do góry, później zmiana perspektywy i z szutera wertykalnego mamy horyzontalny. I tak kilkukrotnie. Mamy nawet rzuty izometryczne. A nawet raz lecimy w lewo. Niby mała rzecz, ale raczej niespotykana i jeżeli mam być szczery, to potwornie trudno się gra w przeciwnym kierunku niż zwykle. Muzyka jaka jest każdy słyszy (na filmiku). Jest fajna, ładnie się komponuje z akcją i w ogóle.
Bardzo fajne są też przerywniki, w których sterujemy nie statkiem, a celownikiem. Wtedy nie możemy zgidnąć, a sekwencje służą jedynie zwiększeniu ilości punktów. Też nieczęsto spotykany zabieg w grach.

Oczywiście jest parę rzeczy, do których mogę się przyczepić. Część jest czysto kosmetyczna, jak choćby fakt, że rozdzielczość, w jakiej działa gra, można definiować wyłącznie w okienku. Jeżeli chcemy grać na pełnym ekranie, to zawsze będzie 640x480. No, ale to można naprawić przy pomocy patcha (niestety, najnowszy - 1.02 wciąż tego nie naprawia). Podobnie jak to, że gra nie lubi bardzo Alt+Tabowania.
Więcej narzekać można na dość dużą ilość wybuchów na ekranie. Jasne, wyglądają świetnie i w ogóle, ale przy tych wszystkich fajerwerkach często nie widać w ogóle pocisków.
Drugim dość istotnym mankamentem jest fakt, że przy niektórych rzutach perspektywy po prostu ciężko ocenić zagrożenie. Kiedy widzimy promieć wystrzelony przez bossa, który jest w innej płaszczyźnie niż my lecimy, naprawdę ciężko cenić czy zostaniemy trafieni czy nie. Jasne, po 1956 przechodzeniu gry, będziemy wiedzieli, że w tym przypadku musimy być na tej wysokości i w tym miejscu, ale tego spodziewam się raczej po grach Mushihime-sama, nie po "prostej" strzelance.
Całe szczęście, dla początkujących przygotowano tryb "pomocy", który wyświetla podczas samej rozgrywki wyświetlanie hitboxów. Dzięki temu widzimy gdzie musimy celować u wrogów oraz sami możemy poćwiczyć latanie pomiędzy pociskami.

W takim razie czy warto zagrać w Ether Vapor? Jasne. Gra jest bardzo wciągająca, świetnie wygląda no i oczywiście darmowa. Combo, które ciężko pobić.

Mój werdykt:
Yay
Zrobił: Edelwiss
Wydał: Comitet, a do ściągnięcia chociażby stąd
Rok produkcji: 2007
Cena: Zero

wtorek, 12 lutego 2008

Retro tydzień III

Trzecie podsumowanie retro-gier wydanych w poprzednim tygodniu przed nami.

Playstation Store:

Niestety, tylko jedna rzecz. W amerykańskim sklepie PSN można kupić sobie Crasha 3, świetną platformówkę z pierwszego Playstation. Jak ktoś nie grał, to polecam.


Xbox LIVE Arcade:

Gra nówka-pewex, ale Poker Smash to retro-gra pełną gębą. Posiadacze konsol Nintendo powinni znać gry z serii Panel de Pon (Tetris Attack, Planet Puzzle Legaue, Pokemon Puzzle Challenge) i czuć się jak w domu. To kolejna gra w stylu połącz-trzy, tyle że zamiast kolorowych klocków mamy karty i musimy układać pokerowe dłonie. Prosty koncept, ale świetne wykonanie i tylko 800 punktów do wydania.

Virtual Console:

Znowu tylko jedna gra na VC się pojawiła w poprzednim tygodniu. Na szczęście to świetny shump - Lords of Thunder. Duże sprite'y, ostre gitarowe riffy, dużo strzelania i powerupów. Czego chcieć więcej.

Czyli generalnie choć dość oszczędnie było, to same udane pozycje. Oby w tym tygodniu nie było wcale gorzej.

Podsumowanie tygodnia IV

Eh, to będzie bardzo krótkie podsumowanie tygodnia, bo u mnie niewiele ciekawego.
Pograłem trochę dalej w Ether Vapor, a nawet udało mi się je skończyć. Bardzo fajny shump, tylko nieco te wszystkie wybuchy trochę mnie rozpraszały. A ostatni boss, kwintesencja shumpsów.
Szczerze polecam.

Cóż jeszcze? Hmm... może komus będzie się nudziło i podpimpuje mi miasto? Tak wiem, kompletnie bez sensu to "gra", w zasadzie nawet ciężko nazwać to grą. No, ale trzeba mieć największe(go) w internecie.

No i to tyle, trzymajcie się.

wtorek, 5 lutego 2008

Retro Tydzień II

Bez zbędnego marnowania czasu (bo sporo gier), przejdźmy do podsumowania poprzedniego retro-tygodnia.

Playstation Network Store:

Aż trzy nowe gry z pierwszego Playstation przyszły w poprzednim tygodniu:
Fade to Black - czyli TPPowa kontynuacja Flashbacka. Nie była już tak rewelacyjna (a przede wszystkim nie było takich wspaniałych animacji skoku jak w oryginale), chociaż można wydać te 19zł.
Theme Hospital - niestety z wersją na PSX nie miałem do czynienia, więc nie wiem jak wygodne jest sterowanie (pewnie nie bardzo). Ale to naprawdę solidna symulacja szpitala prosto od Bullfroga. Nie jest tak dowcipna jak Biing!, ale zapewne można rozruszać na niej szare komórki i zadowolić większość domorosłych managerów.
Motorhead to znowu wyścigi dziejące się w bliżej niezdefiniowanej (przynajmniej ja tego nie pamiętam) przyszłości. Ale wszystkich spodziewających się klona WipEouta muszę rozczarować, poruszamy się samochodami na kołach. Grafika nieco "prosta" już, ale z tego co pamiętam nawet miło się grało (jak to w gry robione przez DICE)

Xbox Live Arcade:

W tym tygodniu za to dwie klasyczne gry, w tym jedna klasyczna aż do bólu. Mamy bowiem Chessmaster Live!, czyli chyba najbardziej znana seria szachowa w historii (i jedna z najstarszych). Gra nie ma może tyle możliwości (a przede wszystkim dokumentacji), co pudełkowe wersje, ale to tylko 800 punktów (ok. 35zł).
Drugą grą jest Rez HD, jedna z najlepszych gier, które kiedykolwiek powstały. Tetsuya Mizuguchi zna się na robieniu gier muzycznych, i to jest tylko jeden z kilku przykładów geniuszu tego gościa. Onrailowa strzelanina muzyczna robiła wrażenie na Dreamcaście i na PS2 i robi jeszcze większe na Xboksie 360. Ciężko wydać lepiej 800 punktów.

Atari XE:

Nie, to nie żart. W tym tygodniu wyszła nowa gra na małe Atari. Chociaż nowa, to może złe słowo, bo to port Knight Lore z BBC Micro. Projekt powstał przy współpracy międzynarodowej (polsko-niemieckiej), a grę można ściągnąć ze strony Atari Online. Oczywiście polecam.

Virtual Console:

Po raz kolejny, tylko jedna gra na Virtual Console. Adventures of Lolo 2, to całkiem sympatyczna gra logiczna twórców Kirbiego. Chodzimy po labiryncie i próbujemy zebrać wszystkie skarby. W sumie 54 poziomy. Niezła gra, chociaż nie rewelacyjna.

poniedziałek, 4 lutego 2008

Podsumowanie tygodnia III

Tydzień temu napisałem, że dam Golden Sunowi jeszcze trochę czasu. Niestety, w tym tygodniu nie chciało mi się.
Miałem za to, ciekawsze zajęcie. Większość wolnego czasu growego poświęciłem na szlifowanie swoich umiejętności w Ether Vapor.


To świetna, amatorka i darmowa produkcja z Azji (jak 99.99% gier tego gatunku). Ale wbrew pozorom nie jest taka potwornie trudna. Nie mamy do czynienia z typowym Bullet Hellem, więc nawet mniej utalentowani gracze mogą przejść do bossa, nawet za pierwszym podejściem. Gierka jest dość duża jak na amatorską produkcję (150MB), ale warta jest każdego bajta.

Drugą część wolnego czasu poświęciłem na drugą kompletnie darmową grę - Off-Road Velociraptor Safari. Gra jest dokładnie tym czym się wydaje. Jeździmy jeepem po bezdrożach i polujemy na upierzone raptory próbując zdobyć jak najwięcej punktów. Żenująco prosta gierka, ale wciągająca jak diabli. Gra ma jedną dość poważną wadę. Gra się z poziomu przeglądarki, co niestety wymaga dość potężnego sprzętu żeby nie cieło.