poniedziałek, 26 maja 2008

Recenzja: Alien Vendetta

Ta recenzja miała się pojawić w 7 numerze Pisma POKE, a jej autorem jest oczywiście Mancubus.

Alien Vendetta na pierwszy rzut oka wydaje się być kolejnym, niewiele wnoszącym megawadem do drugiej części DOOMa.
Nie ma tu niby nic nadzwyczajnego - ot, 23 megabajtowy PWAD, trochę nowych tekstur, nowa muzyka, zero zmian w arsenale i bestiariuszu, 32 nowe mapy... No właśnie, mapy. Równie dobrego zestawu map nie widziałem dotychczas w żadnym megawadzie. Nie zrozumcie mnie źle - gdyby kolekcjonować pojedyńcze poziomy, to z całą pewnością złożyłoby się zestaw dorównujący, a może nawet i przewyższający AV - tylko to wymaga ściągania, grania, ściągania, grania, i tak w kółko Macieju.



Natomiast Alien Vendetta to najlepszy megawad, jaki kiedykolwiek widziały moje piękne oczęta. Nie ma sensu lać wody, zerknijcie po prostu na screenshoty. Poziomy są wyborne, zarówno graficznie jak i koncepcyjnie. Przemierzanie jaskiń, lochów, potężnych baz, penetrowanie ciasnych zaułków, paniczne sprinty po pancerz i apteczkę z bandą rozochoconych Cyberdemonów na karku, pojedynki rakietowe ze stadami Revenantów... to, i cała masa innych atrakcji czeka na wszystkich odważnych.



Garść informacji technicznych: Alien Vendetta wymaga IWAD-a oraz "egzeka" z drugiego Doom-a; oczywiście nie ma najmniejszych przeciwskazań przed uruchamianiem wada na dowolnym source porcie. Uwaga, jeżeli planujecie grę w AV na leciwym komputerze, przygotujcie się na występujące tu i ówdzie spowolnienia - skomplikowana miejscami architektura poziomów luboż tabuny kłębiących się po ekranie potwornych potworów mają swoje wymagania.

Jak powszechnie wiadomo, nie ma rzeczy idealnych, takoż więc i Alien Vendetta ma kilka mniej miłych cech:
- Muzyka - litości, niektóre kawałki nadają się bardziej na dyskotekę w remizie niźli na podkład muzyczny dla monotonnego grzechotu chainguna.
- Momentami robi się trudno, może nawet za trudno; zdarzają się sytuacje, gdy opada nas sfora wrogów, należy wówczas umiejętnie łączyć zdolności do stawiania ognia zaporowego i wycofywania się na z góry upatrzone pozycje.
- Informacja dla antyfanów Revenanta i Arch-Vile: lepiej szybko się z nimi zaprzyjaźnijcie, gdyż panowie owi mili występują tu w ilościach hurtowych.
- Po skończeniu całości pozostaje niedosyt: ja chcę więcej, więcej, więcej!




Mój werdykt:
Eeeee
Zrobił: dużo osób
Wydał: te same dużo osób
Rok produkcji: 2001 (2002 wersja poprawiona)
Cena: cena Dooma 2.

wtorek, 20 maja 2008

Retro tydzień IX

XBLA

Assault Heroes 2 - nie jest to może gra retro w sensie dosłownym, bo to oryginalny tytuł wydany w 2008 roku. Ale, że gra polega na chodzeniu (jeżdżeniu) i strzelaniu do masy przeciwników, a to wszystko z rzutu z góry, postanowiłem o tym wspomnieć.

PSN

Cała jedna retro-gra - Command & Conquer: Red Alert w wersji z PSone. No cóż, lepsze to niż nic chyba.
Choć do tego doszedł jeszcze dodatek do Pixeljunk Monsters o podtytule Encore. Miłośnicy Tower Defense mogą się cieszyć.

PSP

Na PSN poświęconej konsolce PSP można sobie było zakupić WipEout Pure, czyli pierwszą część futurystycznych wyścigów na PSP.

Wii

Digital Champ: Battle Boxing (TG-16 - 700 punktów) - boks na PC-Engine. “Nieco” przypomina salonową wersję Punch Out. Ale nie jest tak dobre.
Gley Lancer (MD - 900 punktów) - jeszcze jeden shmup na konsoli Virtual Console. Z pewnością nie najlepszy na rynku, ale bardzo dobry.
Star Parodier (TG-16 - 900 punktów) - parodia serii Star Soldier. Naprawdę doskonały shmup ze świetną grafiką oraz miłą dla ucha muzyką. No i można wcielić się w samą konsolę PC-Engine CD i strzelać płytami CD. Z tych trzech gier, jest to zdecydowanie najlepszy tytuł w tym tygodniu.

czwartek, 15 maja 2008

Recenzja: Castlevania

Z Draculą walczymy od ponad 100 lat, i mimo że co chwila wydaje nam się, że wreszcie pozbyliśmy się tego wrednego wysysacza krwi, to za rok, góra dwa znowu gdzieś się odradza.
Tym razem ponownie odrodził się w Transylwanii, a my wcielając się w Simona Belmonta po raz kolejny spróbujemy się go ukatrupić.

Większość gier z tamtego okresu nie grzeszyła niskim poziomem trudności. Zaczynając zabawę z Castlevanią dochodzimy do wniosku, że tym razem jest inaczej. Ale niestety, o ile pierwsze dwa poziomy są jeszcze dość proste, to później jest niezły hardkor. Całe szczęście, że gra umożliwia rozpoczynanie poziomu nieskończoną ilość razy. W zasadzie zarzuty mam cztery.
Po pierwsze, wkurza że nie mamy możliwości sterowania Simonem już po oddaniu skoku. Niestety, często chciałoby się skorygować swój skok, czy to ze względu na pojawiającego się przeciwnika, czy niedoceniając długości dziury w podłodze. Drugi powód zdenerwowania jest powiązany z pierwszym. Po tym, jak uderzy nas przeciwnik, Simon odskakuje do tyłu. Nie trzeba chyba mówić ile razy udało mi się spaść w przepaść.
W większości gier, wraz z przebiegiem gry robimy się coraz potężniejsi - mamy więcej życia, lepsze bronie i tym podobne. Niestety, w Castlevanii jest zupełnie odwrotnie. Stajemy się coraz słabsi. O ile początkowo możemy wytrzymać 8 trafień, to w ostatnim poziomie umieramy po trzecim. Co to w ogóle ma być?
No i ostatni wkurzający element, to fakt, że niektóre bonusy nie działają na bossów. Przede wszystkim chodzi o zatrzymywanie czasu. Skoro działa to na wielkiego nietoperza na poziomie pierwszym, to powinno działać też na pozostałych. Albo przynajmniej powinni dać możliwość wybrania sobie innego bonusu w komnacie bossa.

Sama gra, to oczywiście platformówka, gdzie idziemy to w lewo, to w prawo (i często skaczemy ponad przepaściami), strzelamy z bicza w przeciwników i używamy najróżniejszych bonusów, które udaje nam się znaleźć. Ot, jedna z wielu podobnych gier w tamtym okresie. A mimo wszystko, ta gra ma coś w sobie. Jest całkiem nieźle zrobiona, nawet dziś nie chce się zwracać śniadania na jej widok. Owszem, typowo dla NESa, pojawia się spora część migotania duszków, ale taki już urok tej konsoli. Zdecydowanie pozytywnie wciąż prezentuje się muzyka. Ewidentnie pokazuje, że wcale nie trzeba muzyki z udziałem całej orkiestry, żeby stworzyć niezapomniany motyw muzyczny. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych kawałków z tego okresu czasu, może obok Legend of Zelda i oczywiście Super Mario Bros.





Pozostaje pytanie, czy warto grać w pierwszą Castlevanię? Dobre pytanie, ale chyba nie bardzo. Jasne, gra wciąż jest w pełni grywalna i kiedy przyzwyczaimy się do archaicznego gejmpleja i absurdalnego poziomu trudności, to nawet daje się w to całkiem miło grać. Sam ostatni poziom, to jeden z trudniejszych momentów, z którymi miałem do czynienia w mojej growej historii. Stąd też ciężko mi z czystym sumieniem narażać kogoś na podobne "męki".

Mój werdykt:
Eeeee
Zrobił: Konami
Wydał: Konami
Rok produkcji: 1988
Cena: 20-40zł w zależności od platformy.

poniedziałek, 12 maja 2008

Retro tydzień VIII

Och, ale zaległości. Cały miesiąc wręcz. No cóż, może to i lepiej bo niewiele się działo

XBLA

No cóż. Nie można mówić o XBLA i nie wspomnieć o Ikarudze. To jeden z najlepiej oceniancyh shmupsów, czy to w salonach gier, czy na konsolach domowych. 800 punktów to wręcz darmo.
Wyszedł też "nieco" starszy klasyk - Battlezone, w cenie 400 punktów. Niestety nie grałem w niego na XBLA, więc ciężko mi mowić jak wypadł transfer, ale to zdecydowania gra wyłącznie dla pasjonatów tego tytułu.


PC

Jeżeli chodzi o poczciwego peceta, to trzeba przyznać, że większość niusów będzie o Steamie i o muzyce. Przede wszystkim, można sobie kupić Everyday Shootera. To taki miszmasz Geometry Wars z Lumines (dla niekumatych Asteroids z zacięciem muzycznym). Na pewno jest warte te 25zł. A skoro już o Lumines, to ta gra też jest w ofercie Steama. Tym razem mamy do czynienia z grą połącz różnokolorowe klocki w większą całość. Tu jednak jeszcze robimy to w rytm muzyki. Może i brzmi głupio, ale musicie mi uwierzyć, to jedna z lepszych gier logicznych na rynku. Z pewnością warta jest tych 35zł.
No i ostatni muzyczny element pecetowego przeglądu gier prawie retro - Audiosurf. To wyścigi, gdzie trasa jest generowana na podstawie utworu muzycznego (można użyc płyty cd, mp3, wma i innych formatów). Jednocześnie jadąc sobie trasą musimy układać kolorowe klocki w większe grupy. Coś jak wyścigowy Klax. Za przyjemność audio surfowania przyjdzie nam zapłacić ok 25-30zł. To też niezła cena, zważywszy że producent wciąż grę udoskonala i wydaje darmowe aktualizacje.


Virtual Console

Oj dużo tu tego dużo. Pojawiły się gry z C64, i System 3 wydaje grę Epyxu jedną za drugą. Drugą nową konsolą jest Sega Master System.

Break In (TG-16 - 700 punktów) - snooker na PC Engine. Z takich gier akceptowałem jedynie Arcade Pool, no i może Jimmy White’s Cueball, więc trudno mi się na temat jakości tej gry wypowiadać. Ale nie znam dobrej gry sportowej na tę platformę, więc chyba tę też można sobie odpuścić.

California Games (C64 - 500 punktów) - nigdy tej gry nie lubiłem, więc nie oczekujcie, że będę tśpiewał peany na jej temat. Mamy kilka dyscyplin sportowych, w których możemy brać udział: jeździć na bmx’ie, rzucać frisby, jeździć na rolkach, podbijać zośkę, surfować, no i jeździć na desce na half-pipe’ie. No cóż, ja jednak wolałbym Igrzyska Letnie Epyxu.

Cho Aniki (TG-16 - 900 punktów) - ok, wkraczamy na grzązki grunt. To w założeniu miała być parodia shmupsów ala Parodius czy Star Parodier. Jednak mocne akcenty nazwijmy to gejowskie (chociaż ta gra to nic w porównaniu do kontynuacji) powoduje, że należy się naprawdę zastanowić czy chce się być widzianym przy graniu w Cho Aniki.

Columns 3: Revenge of the Columns (MD - 900 punktów) - ktoś, kto wymyślił ten tytuł, powinien dostać nagrodę Nobla, bo naprawdę nie ma on żadnego sensu. Columns 3, to typowa gra logiczna. No, chyba że ktoś znajdzie 4 przyjaciół, którzy będą chcieli pograć w Columns 3. Bo inaczej, wystarczy wam naprawdę część pierwsza.

Cruis’n USA (N64 - 1000 punktów) - no cóż, niedawno wyszedł Cruis’n na Wii, ale może lepiej się zainteresować oryginałem?
Mamy trochę samochodów, kilka tras po całym USA i sporo zręcznościowej jazdy bez trzymanki. Ale niestety, podobnie jak pozostałe gry w tym tygodniu, można sobie to odpuścić. Godne odnotowania jest tylko to, że to pierwsza gra nie od Nintendo na N64. Może niedługo doczekamy się ich więcej.

Double Dragon (NES - 500 punktów) - niektórzy polygamiści przekonali się, że edycja na 360 wcale nie jest taka dobra. Wersja na NESa, IMO jest jeszcze gorsza. Ma mniej plansz, a co gorsza można grać tylko w pojedynkę (nie to, żebym chciał kogoś zapraszać na wspólną rozgrywkę w Double Dragon z NESa do domu).

Fantasy Zone (SMS - 500 punktów) - nie jestem pewien czy można nazwać to cute’em up, ale zdecydowanie Fantasy Zone jest jedną z bardziej kolorowych strzelanin w historii. Nie jest to może najlepszy shmup w historii, ale całkiem przyjemnie się w to gra. Szczególnie, że można sobie latać w lewo i prawo, jak się tylko chce.

Final Soldier (TG-16 - 900 punktów) - drugi z shmupsów w tym tygodniu. Tym razem z utytułowanej serii Star Soldierów. Niestety, chociaż strzelania jest dużo, to gra naprawdę przeciętna.

Gradius II: Gofer no Yabou (TG-16 - 900 punktów) - druga część shmupsa od Konami. Trzeba przyznać, że wersja na TurboGrafx-16 jest naprawdę świetnie zrobiona. Lepsza niż dostępne już na VC Gradius 3 (o Super Gradius czyli wersji Gradiusa 2 na SNESa nie wspominając). Jak ktoś lubi, to czemu nie.

Impossible Mission (C64 - 500 punktów) - kolejna gra od Epyxu na Virtual Console. Tym razem coś co akurat mi się podobało (chociaż wolałem część dziejącą się w przyszłości). Jak widać na filmiku, chodzimy, skaczemy, unikamy przeszkadzajek no i przeszukujemy różne pokoje w poszukiwaniu kodu, dzięki któremu pozbędziesz się złego doktora Atombendera.

International Karate (C64 - 500 punktów) - gra, w którą grał każdy. Ale czy dziś jest warta 500 punktów? Chyba nie. Może gdyby to było International Karate +, to co innego. Z wielkim smutkiem twierdzę, nie kupować.

The Last Ninja (C64 - 500 punktów) - no chyba jedna z niewielu gier ze złomodore, na którą czekałem. No dobra, gra “nieco” się już zestarzała, ale gdyby System 3 zdecydował się na zrobienie remake’u trzech części (ew. części 4) powiedzmy na DSa, kupiłbym bez wahania. Ale mimo wszystko, to wciąż jedna z lepszych gier w usłudze VC.

Mega Turrican (MD - 800 punktów) - czyli znany z Amigi Turrican 3. Niestety, nie jest taki ładny, ani tak umuzykalniony jak oryginał, więc ciężko mi ją z czystym sumieniem polecić. Ale to wciąż niezła strzelanka, w której dużo biegamy i strzelamy. Jest bardziej liniowa od Super Turricanów, ale to dla niektórych spora zaleta.

Metal Slug (Neo-Geo - 900 punktów) - jeżeli macie kupić w tym tygodniu jakikolwiek tytuł, to z pewnością ten. Doskonała strzelanka ze zwariowanym humorem i wciąż niezłą grafiką. Z drugiej strony, na Wii wyszło już przecież Metal Slug Anthology, więc zakup wersji dyskowej jest z pewnością bardziej opłacalny (chociaż tam nie można używać classic controlera czy pada od SNK).

Phantasy Star III - (MD - 800 punktów) - trzecia część jednej z ważniejszych serii RPG, tak zaniedbanych na Virtual Console (o zaniedbaniu przez Segę nie wspominając). Zgodnie z obiegową opinią jest to dość przeciętna odsłona gry. Zdecydowania gorsza niż PSIV, i słabsza niż PSII. Zdecydowanie dla zgłodniałych wrażeń graczy staroszkolnych rpgów

Puyo Puyo 2 (GEN - 900 punktów) - co prawda na Virtual Console mamy już nie jedną, ale dwie części tej gry (czy w zasadzie dwa klony pierwszej części), to mimo wszystko warto rozważyć zakup Puyo Puyo 2. To naprawdę świetna gra logiczna, szczególnie jeżeli macie możliwość gry w dwie osoby. Fakt, że jest po japońsku zupełnie, ale to zupełnie nie przeszkadza.


Uridium (C64 - 500 punktów) - szczerze mówiąc nigdy tej gry nie rozumiałem. Poza fajną animacją statku nigdy nie widziałem w niej nic ciekawego. Więc chyba radzę ją sobie odpuścić.

Wonder Boy (SMS - 500 punktów) - no dobra. Mamy już Adventure Island na Virtual Console, więc niespecjalnie rozumiem czemu wydawać dokładnie tę samą grę kilka miesięcy później na inną platformę. Jasne, to jest oryginał i moim zdaniem, to jest lepsza wersja. Więc, jeżeli ktoś chce pograć w WonderBoya, a jeszcze tego nie zrobił, to może faktycznie opłacało się poczekać?

World Games (C64 - 500 punktów) - trzecia seria gier z różnymi (nie)typowymi dyscyplinami sportowymi. Tym razem możemy m.in. skakać przez beczki, podnosić ciężary, skakać do wody czy jeździć na nartach. A ja nadal czekam na olimpiady Epyxu.


Yoshi’s Cookie (NES - 500 punktów) - jedna z wielu gier logicznych z NESa, którą ubrano w kolory maskotki Nintendo, z obowiązkowym występem Mario. Zasady są proste, przestawiamy ciasteczka różnego czasu, żeby ułożyć kolumnę lub rząd jednakowych. Kiedy tak się stanie, znikają. Pomysł prosty, wykonanie całkiem przyzwoite. Jednak, na VC jest dużo więcej lepszych gier z NESa, na które można wydać te 500 punktów. No chyba, że naprawdę czujecie głód gier logicznych i znudziło wam się już wszystko to, co już jest dostępne.

wtorek, 6 maja 2008

[Aktualizacja] Cyfrowa dystrybucja wg Blizzard

Dziś Blizzard uruchomił w swoim sklepie możliwość kupienia cyfrowych wersji swoich gier.

Jak widać wybór jest wciąż niewielki, bo dostępne są wyłącznie Starcrafty oraz Warcraft 3 wraz z dodatkiem. Dodatkowo, cena tych ostatnich nie jest zbyt zachęcająca, zważywszy że w Polsce można kupić platynową kolekcję w cenie poniżej 50zł. Natomiast 33-35zł za Starcrafty?
No cóż, To całkiem nienajgorsza cena.
Dodatkową zaletą jest to, że raz kupioną grę można ściągać dowoli, nie tak jak w innych systemach cyfrowej dystrybucji (hello Electronic Arts).
No, ale tak czy inaczej, szkoda że Blizzard nie dał możliwośći kupna pozostałych swoich gier - Warcrafta 2 czy obydwu części Diablo. W końcu, chyba nie byłby to aż TAKI problem. Przecież nie wymagam, żeby udostępniali Lost Vikings.
Jakby ktoś chciał skorzystać to oczywiście zapraszam tutaj.

Aktualizacja:
Okazuje się, że to nie koniec nowości. Prócz tego, że można kupić sobie gry, można także zarejestrować na swoim koncie posiadane już gry, a później ściągnąć same gry z serwerów Blizzarda Jednakże w chwili obecnej można sobie ściągnąć tylko te gry, które są dostępne do kupienia (choć zarejestrować Diablo 2 i LOD można). Za to, w dowolnym języku, więc jak ktoś ma polskiego Warcrafta 3 i mu tłumaczenie przeszkadza, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ściągnąć sobie wersję angielską.

Podsumowanie tygodnia IX

No dobrze. Grania u mnie wciąż zbyt wiele nie ma.
Są na to postępy w grze Ikariam. W zasadzie, gram teraz na dwóch różnych serwerach. Ikariam.com serwer delta, oraz Ikariam.pl serwer Iota. Najpierw zajmiemy się tym pierwszym, żeby później przejść do wersji "polskiej".

Kiedy tylko napisałem, że jeszcze nie walczyłem z nikim, ktoś podstępnie na mnie napadł i zrabował trochę rzeczy. No cóż, zdarza się. Ponieważ mądry Polak po szkodzie, postanowiłem wybudować sobie mur obronny oraz parę oddziałów hipolitów (nadają się dobrze do obrony, ale także do ataku). Więc mam teraz garnizon trzech hipolitów.
W tak zwanym międzyczasie, doczłapałem się pierwszej kolonii. Trzeba przyznać, że nie jest łatwo. Z pieniążkami nie było wielkiego problemu, 12500 to niewiele. Gorzej, z marmurem, do którego dostępu wielkiego nie ma. Nawet na rynku rzadko się pojawia.
A teraz przymierzam się powoli do wybudowania jeszcze jednej kolonii, żeby mieć kopalnię tego cholernego marmuru. Ale jak tak sobie podliczyłem, potrzebuję mieć 5500 sztuk drewna, co nie jest takie straszne. Później jednak muszę mieć 525 marmuru. Ugh!
A później jeszcze trzeba drugie tyle, żeby na obydwu koloniach wybudować siedziby dla gubernatorów poziomu drugiego, by zniwelować korupcję.

No, dobrze, a teraz przejdźmy do polskiego serwera. Trzeba przyznać, że różnica między wersją angielską i polską jest szokująca.
Może źle trafiłem, ale inni mieszkańcy wyspy są fatalni. Dbają tylko o siebie, w ogóle nie rozbudowują tartaka i kopalni (tym razem rzuciło mnie na wyspę z marmurem), więc ja i jeszcze jeden gracz w zasadzie sami rozbudowywujemy te lokacje. Przykre to.
Od razu też dostałem kilka naprawdę głupich wiadomości od eloziomów, czy nie chciałbym przyłączyć się do ich sojuszu (ponieważ nie chce nikogo obrażać, po prostu ich zignorowałem) i takie tam.
Ale wracając do gry. Mając dostęp do marmuru życie naprawdę staje się proste. Rozbudowywanie najpotrzebniejszych budowli nie nastręcza żadnych problemów. Nie możesz znaleźć nikogo na wymianę surowcami (bo oczywiście nie możesz, bo w około grają chyba sami kretyni), zawsze możesz rozbudować sobie bazar do większego poziomu i szukać dalej. Problem tylko w tym, że tartak i kopalnia jest wciąż kiepsko rozwinięta, więc godzinne wydobycie nie jest największe. No, ale zawsze wiem, że nie zostanę z niczym i jak nie za godzinę, to za trezy będę miał odpowiedni zapas materiałów.

No i to tyle jeżeli chodzi o Ikariam. W poprzednim tygodniu pograłem sobie także w betę Mythosa. Czym jest Mythos? To taki projekt Flagship Studios, który powstał podczas pracy nad Hellgate London. Najkrócej to można nazwać Diablo 3. No dobra, zamiast nekromacnko-diabelskich klimatów mamy dark-steampunkowe fantasy.
Wybrałem sobie Gadgeteera i biegam z flintą i strzelam do różnych wrogów. Interfejs, rozwój postaci jest niemal żywcem zerżnięty z gry Blizzarda (to nic złego, bo to znajomy interfejs, a poza tym sporo ludzi z Flagship Studios pracowało nad Diablo). Jeżeli mam jakiś poważny problem z grą, to tylko taki, że gra nie chodzi pod Windowsem 2000. Coś w bibliotece od debuga się wali. Pod XP oczywiście wszystko śmiga jak należy.
Aha, gra ma być free to play, więc podstawowe rzeczy mają być za darmo. Gracze tylko mają mieć możliwość kupowania jakiś pierdół. Jak dla mnie, to idealny model biznesowy (może obok tego z Guild Warsów). W każdym razie proponuję rozejrzeć się za tym tytułem, bo zapowiada się nienajgorzej.

poniedziałek, 5 maja 2008

Wolfenstein 3D

5 maja 1992 roku. Dokładnie wtedy na rynku ukazał się Wolfenstein 3D, pierwszy komercyjnie udany i bardzo popularny FPS.
Chyba ciężko przecenić jaki wkład w rozwój (i zagładę) rynku gier komputerowych miał tytuł id. Płynna akcja, ogromna dawka przemocy i doskonały gejmplej spowodował, że rynek został zalany lepszymi i gorszymi (zwykle tymi drugimi) klonami Wolfa.
No cóż, szanownego jubilata wypadałoby uczcić odpalając grę i po raz kolejny zabijając Hitlera.

A w między czasie, może polecam zapoznanie się z Voxelsteinem 3D. Tylko uwaga na dość duże wymagania sprzętowe, może się okazać, że musicie grać w 320x240.