Kurcze, jak ten czas szybko leci. Wiem, że obiecałem recenzję Castlevanii w poprzednim tygodniu, no cóż. Kłamałem. Owszem, tekst jest już gotowy, ale jakoś hm.. no nie wiem, średnio mi się podoba, jest mocno "surowy". Chętni na zapoznanie się z moją opinia, muszą jeszcze trochę poczekać.
W tak zwanym międzyczasie, udało mi się przejść Full Throttle. Nie to, żeby to był jakiś wielki wyczyn. Licznik na ScummVM twierdzi, że dokonałem to w niecałe 3 godziny. Nie powiem, trochę mało.
Jasne, jakieś 10 lat temu już to przechodziłem, więc choćby szczątki informacji musiały zostać w mojej pamięci. Wiedziałem, jak przejść pole minowe czy jak pozbyć się psa. Oczywiście, nie są to jakoś specjalnie trudne zagadki, więc spokojnie można założyć, że za pierwszym podejściem, Full Throttle nie zajmie nam więcej niż 6 godzin zabawy. Dobrej zabawy (może z wyjątkiem nudnych walk z motocyklistami i destruction derby), ale zdecydowanie zbyt krótkiej.
No, ale skoro kolejny tytył z listy mam za sobą, to tylko powiem, że na listę priorytetową wpadł Jedi Knight: Mysteries of Sith, czyli samodzielny dodatek do Jedi Knighta. Ale postanowiłem przenieść się w fałszywy Bliski Wschód i zainstalowałem sobie Al-Qadim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz