poniedziałek, 21 stycznia 2008

Podsumowanie tygodnia I

Jeee. Wracam po wielu tygodniach (miesiącach) do cotygodniowego podsumowywania tego, co u mnie słychać. A słychać niespecjalnie wiele, wbrew pozorom.

Przede wszystkim, w oczekiwaniu na wydanie Dragon Questa IX (zapewne koniec tego roku) postanowiłem lepiej zaznajomić się z serią. Na pierwszy ogień poszedł Dragon Warrior 1 (a jakżeby inaczej) na GBC. Ponieważ to chyba pierwszy legalny sposób na zapoznanie się Europejczyków z najważniejszą serią RPG, nie miałem wielkiego wyboru w wyborze platformy docelowej. Ale do rzeczy.

Dragon Warrior 1 jest całkiem sympatyczną, choć mocno archaiczną już grą. Nie ma czegoś takiego jak profesje bohatera. Dostępne są dwie statystyki: HP i mana.
Samej historii tez za wiele nie ma. Zostajemy wybrani do pokonania złego władcy i odzyskania córki króla. Koniec. Największy kłopot, jaki mam z gra, jest taki ze gra pozostawia nas samemu sobie. Jasne, w miasteczkach można podsłuchać jakieś tam wskazówki w którą stronę powinniśmy się udać, ale ciężko je nazwać za wystarczające. Drugim poważnym problemem jest ciągła konieczność grindowania. W drogę warto wyruszyć dopiero w momencie, kiedy okoliczne stworki nie robią na nas żadnego wrażenia.
Więcej o DQ1 w recenzji, która niedługo powinna się pojawić na stronie.

W tym momencie dałem sobie spokój z DQ2 (jest na tym samym karcie) i gram na przemian w Glyphos na PDA oraz w Golden Suna. Ta pierwsza, to klon Picrossa. Dla nieobeznanych z tematem, to cos miedzy Saperem i Sudoku.


Mamy zakratkowane pole, a na jego obrzeżach cyferki. Cyferki oznaczają ile pól w danym rzędzie bądź linii należy zaznaczyć. Ciekawy pomysł, świetne wykonanie. W sumie jest 200 plansz, wiec zabawa nie skończy się szybko. Jak większość gier pdamill, ciężko tego nie polecić.
Golden Sun, to oczywiście rpg na GBA, obowiązkowa pozycja na te platformę, ale jakoś wcześniej nie dane mi była ja skończyć. Graficznie może nie robi juz takiego wrażenia co kiedyś, ale wciąż jest naprawdę ładnie. Daleko nie doszedłem (2 godziny grania ledwo za mną), ale jestem bardzo pozytywnie nastawiony.

Brak komentarzy: