niedziela, 12 lipca 2009

Podsumowanie tygodnia XXXIII

I znowu się robi podsumowanie trzech tygodni, ale to i tak chyba lepiej niż miesiąca.
W każdym bądź razie, nieco zapomniałem w poprzednich zakupach o paru grach. Mianowicie, po pojawieniu się na gog.com gier z Texem Murphy, postanowiłem je sobie zakupić, i tak stałem się właścicielem pierwszych trzech przygód detektywa Texa.
Podczas wcześniejszej promocji na Steamie kupiłem też trylogię Penumbra, ale nie zacząłem w nią grać.
Udało mi się również kupić parę gier tanio na XBLA. A mianowicie Castle Crashers, Outrun Online, Pinball FX, Mega Man 9, Geometry Wars Evolved 2 oraz Battlefield 1943.


Prócz cyfrowych zakupůw, skorzystałem dwukrotnie z wplnomanii CD Projektu, i za sumę 90 zł udało mi się kupić Dawn of War 2 oraz Kroniki Riddicka: Atak na Atenę. Myślę, że to przyzwoita cena za obydwa tytuły.
Z goozexa przyszedł mi dodatkowo Ace Combat 6, ale chyba z przejściem poczekam na Ace Combat Zero. Nie to, żebym bał się że nie zrozumię czegoś z historii, po prostu lubię przechodziś gry chronologicznie.


I jeszcze jeden nowy nabytek, nowy laptop. Jeszcze tylko nowy dysk i będę mógł spokojnie zainstalować na nim Windowsa.

Przez trzy tygodnie udało mi się za to ukończyć całe dwie pełnoprawne gry.
Na początek, Crackdown. Jak już wcześniej wspominałem, gra bardzo mi się podobała. Na tyle, że po zakończeniu zresetowałem gangi i postanowiłem zacząć zabawę od początku (głównie dla paru achievementów, które prędzej czy później będę chciał zrobić). Owszem, walka bronią pozostawia nieco do życzenia (czy raczej sposób wybierania celów po wciśnięciu lewego triggera).

Drugą grą jest Call of Duty 2, którą udało mi się skończyć na Hardened. I nie, nie zamierzam już do tej gry wracać, dla tych "paru" osiągnięć. Nie chodzi o to, że to zła gra, chociaż uważam że się poważnie zestarzała i są w niej elementy, które mocno mnie zaczynają denerwować. W zasadzie mam dwa podstawowe zarzuty - praktycznie wszystko co trzeba robić w grze, musimy robić my - podczas grania rosyjskiej kampani w przeciągu może pół minuty najpierw kazano mi wziąś snajperkę i zająć się gniazdami MP42, a następnie rozwalić pojazd z nadjeżdżającymi posiłkami. Miło, że Infinity Ward dba o naszą rozrywkę, ale bez przesady. Jak dają nam 5 ludzi do "pomocy", to fajnie byłoby z nich korzystać.
Nie mówię, że zawsze tak było, od czasu do czasu AI samo pokonywało Niemców i czyściło powiedzmy budynek, ale to raczej były wyjątki, niż reguła. Przynajmniej mniej to się rzucało w oczy.
Drugą denerwującą rzeczą były końcówki misji/kampanii kiedy to kazano nam bronić się przed falami Niemców. Przykro mi, ale to może i było intensywne przeżycie, ale równie mocno frustrujące, głównie z powodów podanych wyżej. Nie miałbym nic przeciwko jednej takiej sytuacji w ciągu całej gry, ale tak jest ze 4-5 razy.
Nawet nie warto chyba wspominać, że przeszedłem Outruna Online, bo to zajmuje jakieś 5 minut (no 30 jeżeli chcemy dojechać do wszystkich met). Teraz sobie walczę w trybie Heart Attack.
Z kolei z kolegą Michałem odpaliłem Castle Crashers w coopie przez Live. Grało się miło i generalnie bez lagów, chociaż przestaliśmy grać bo zaciął nam się przeciwnik i nie mogliśmy go zabić (a co za tym idzie, pójść dalej). Muszę przyznać, że The Behemoth musiało masę rzeczy narysować i niespecjalnie się dziwię, że zajęło im to tyle ile zajęło.
Na pierwsze spojrzenie na Battlefield 1943, to chyba jeszcze za wcześnie patrząc na problemy z połączeniem się z serwerami. Tyle co grałem, to się bawiłem doskonale. Nie przeszkadzają mi w ogóle uproszczenia, w porównaniu do 1942, prawdę mówiąc, witam je z radością. No, ale muszę chyba pograć ze znajomymi, bądź innymi zgranymi ludźmi, żeby się do końca wypowiedzieć,

Brak komentarzy: